Dzięki Bożej Pomocy i ludzi, udało się zorganizować drogę krzyżową na wzór drogi krzyżowej ekstremalnej – 1000 kroków dla Jezusa i z Jezusem.
Po sakramencie przyjęcia komunii św. w kościele, wszyscy uczestnicy rozpoczęli drogę krzyżową, wychodząc za krzyżem niesionym przez poszczególne stany parafii, w otoczeniu młodzieży z pochodniami.
Przed uczestnikami drogi krzyżowej niełatwa droga – bo ma być ekstremalna i nie znana dla większości biorących udział.
Po kilku krokach, po terenie koło kościoła weszliśmy na trasę nieutwardzonego gruntu , pojawiły się pierwsze utrudnienia – kopce kreta, wystające kamienie droga rozjeżdżona przez ciągnik, ale cóż Pan Jezus powiedział : ,, Jeśli kto chce pójść za Mną niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Idziemy Panie z Tobą i za Tobą…
Dotarliśmy do stacji pierwszej, chwila zastanowienia, rozważania męki Pańskiej i dalej ze śpiewem koronki ruszamy, w drogę polną i grząską. Pojawia się błoto, ludzie niosą krzyż jeden patrzy na drugiego i latarką rozświetla ciemną nocną drogę. Niebo ciemne i pochmurne, na horyzoncie widać światła cywilizacji i autostrady, a my w ciemności podążamy za Chrystusowym krzyżem od stacji do stacji, a i droga coraz to gorsza bo większe kałuże i błoto, wąwozy, las – ale nikt nie mówił że będzie łatwo. Myśli biegną do Jezusa i zastanawianie się nad Jego męką i drogą krzyżową, jak On musiał się męczyć niosąc ciężką belkę krzyża, popychany przez żołnierzy i oprawców.
Zaczyna padać lekki deszcz , ale przychodzi kolejne myśli – w Biblii deszcz to oczyszczenie – może i nam to jest wskazane podczas tej drogi krzyżowej. Ale ten deszcz na naszej drodze krzyżowej to też pewne utrudnienie bo ślisko, niewygodnie iść i droga nieznana.
Podczas drogi, a także przy stacjach myśli biegną do Jezusa, jego męki, a także odniesienie do naszego życia, oraz do zaczerpnięcia ze źródeł miłosierdzia, do bycia miłosiernym. Modlitwą ogarniamy także naród Ukraiński, objęty wojną, ale też słyszymy latające samoloty patrolujące naszą przestrzeń powietrzną i nasze granice.
Starą drogą pamiętającą jeszcze czasy naszych przodków i Potockich docieramy do figury Św. Stanisława przy Folwarku, a dalej na cmentarz i do krzyża misyjnego przed kościołem.
Droga krzyżowa dobiega końca, ale się nie kończy bo jest Zmartwychwstanie, my może zmęczeni, ale podniesieni choć trochę na duchu z wiarą w nasze zmartwychwstanie wracamy do naszych domów.
Jezu umęczony i niosący krzyż dzięki Ci za to, że dane nam było przejść taką drogą krzyżową.
Tekst: Wojciech Parys
Zdjęcia: Gabriela Lis